piątek, 22 lipca 2011

Problematyka tłumaczenia

Chciałabym podzielić się swoimi przemyśleniami na temat tego, czy w ogóle można dokonać przekładu, który w pełni odzwierciedli intencje osoby mówiącej. Wydaje mi się, że jest to niesłychanie trudne i wymaga od tłumacza perfekcyjnej wręcz znajomości obydwu języków przekładu, oraz wszelkich uwarunkowań kulturowych.
Podam pewien przykład. Po angielsku mówi się: my home is your home. Wiele osób tłumaczy to na polski jako: Bóg w dom - gość w dom. Może i jest to dobre w przypadku tłumaczenia rozmowy biznesmenów, czy jakiejś powieści. Ale jak to się ma w wypadku wypowiedzi dyplomaty? Jak wiemy w świecie dyplomacji każde słowo ma znaczenia - w końcu dyplomata, to człowiek, który dwa razy pomyśli zanim nic nie powie...
W takim wypadku tłumacz powinien dobrze się zastanowić zanim dokona tłumaczenia. Prowadząc swoje biuro tłumaczeń zawsze starałam się zwracać uwagę na takie smaczki. Jednak nie jest to łatwe, a nawet jest wybitnie trudne w przypadku tłumaczeń ustnych, gdzie ma się ułamki sekund na zastanowienie.
No nic, staram się zawczasu wyłapywać takie pułapki i być przygotowaną na wybrnięcie z nich. Może dzięki temu jeszcze jakoś się trzymam w branży tłumaczeń....?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz